Adam Czajczyk Adam Czajczyk
446
BLOG

VI - nie zabijaj. VII - chyba, że na rozkaz prezydenta swego

Adam Czajczyk Adam Czajczyk Polityka Obserwuj notkę 0

 

 

 

Gdzieś w połowie lat 80-tych, by nie spóźnić się na autobus, wsiedliśmy ze świętej pamięci Ojcem do taksówki. Sympatyczny młody kierowca dokonywał cudów na drodze i wszystko wskazywało na to, że zdążymy. Wprawdzie w ostatniej chwili, ale jednak. I pewnie tak by się stało, gdyby nie drobny wypadek. W pewnym momencie nasz „drajwer” postanowił wyprzedzić leniwie ciągnącą się środkiem ulicy Ładę. Gdy już znajdowaliśmy się jakiś metr za nią – na sąsiednim pasie – ta nagle skręciła w lewo. Oczywiście bez kierunkowskazu (czego byłem pewien ja, mój Tata oraz Pan Taksówkarz) i oczywiście wbiliśmy się w jej boczne drzwi. Krzywda się nikomu na szczęście nie stała, a nasz taksiarz – wnerwiony niemiłosiernie – wyskoczył „z ryjem” i… po chwili zamarł. Dziś powiedziałbym, że przypominało to nieco ujęcia z filmu „Matrix”: takie zawieszenie w wirtualnej przestrzeni. Koniec końców, takiego przerażania, jakie wówczas malowało się na twarzy tego młodego kierowcy, nie widziałem nigdy wcześniej i nigdy później. Rzecz działa się na Białorusi (będącej wówczas jeszcze częścią ZSRR), a facetem skręcającym bez „kierunków” okazał się jakiś wysoki rangą sowiecki milicjant.


Przypominam dziś tę historię nie bez powodu. Wtedy nie rozumiałem jeszcze, dlaczego ten – skądinąd ogromnie sympatyczny – taksówkarz tak bardzo się przestraszył. Byłem za młody, a nawet nasza komunistyczna rzeczywistość nie wydawała się małolatowi aż tak straszna (choć, rzecz jasna, różowo też nie było).


Ale nie trudno zrozumieć nawet tak drobne sytuacje dziś, kiedy można sięgnąć po książkę, która chociaż mówi o czasach nieco późniejszych, to dobitnie wyjaśnia działanie systemu. „Ekipa do zabijania” to przerażający, wstrząsający dokument o codzienności białoruskiego więziennictwa pod rządami Łukaszenki, o brutalnych egzekucjach, o torturach i upodleniu człowieka przez człowieka. O znikaniu ludzi i kneblowaniu ust, które głoszą niewygodne poglądy.


Oleg Ałkajew, autor książki, przez 5 lat był naczelnikiem mińskiego więzienia oraz szefem ekipy dokonującej egzekucji. Kilka lat temu wyjechał do Berlina i zdecydował się opowiedzieć wszystko to, czego doświadczył podczas swojej ponad 25-letniej kariery w – najpierw sowieckim, potem białoruskim – więziennictwie. Powiem tak: nie jestem fanem literatury faktu, nie przepadam za problematyką komuny i post-komuny, ale Ałkajewa (którego „Ekipa…” wpadła mi zresztą w ręce przypadkiem) przeczytałem „za jednym podejściem”. Ostrzegam jednak: po tej książce po pierwsze – inaczej patrzy się na świat, a po drugie – nie jest dla osób o słabych nerwach.

Nie mam zwyczaju uprawiać reklamy, ale to jest coś, co po prostu – moim zdaniem – przeczytać trzeba.

Książkę znalazłem między innymi tu: http://allegro.pl/oleg-alkajew-ekipa-do-zabijania-i3454937772.html

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka